Przed nami szyneczkowo-jajeczne święta, wątroba już powinna drżeć z obawy przed przeciążeniami! Jak do nich nie dopuścić - dla zdrowia naszego oraz tego pracowitego narządu?
Wątroba jest największym narządem jamy brzusznej, a ilość funkcji, które ma do spełnienia liczy się w setkach! Produkuje żółć, która pomaga nam trawić wszystkie świąteczne przysmaki, fabrykuje hormony, heparynę (reguluje krzepliwość krwi), białka odpornościowe. Przechowuje witaminy, by wykorzystać je w stosownej dla organizmu chwili, żelazo i glikogen – wielką dawkę energii. Wątroba usuwa też toksyny, które dostały się do układu pokarmowego – alkohol na przykład... Nierozsądne jest więc obarczanie jej dodatkowymi funkcjami – i tak ma ich za dużo do wykonania. Po co ją obciążać, narażając cały organizm na różne choroby? Niby argument jest logiczny, ale jakże często nie potrafimy odmówić sobie przyjemności zjedzenia świątecznych potraw, tłumacząc sobie, że Wielkanoc jest tylko raz w roku!
Święta groźne dla wątroby?
Okres wszelakich świąt, niekoniecznie religijnych, gdy folgujemy swojemu apetytowi i spożywamy obfitsze kalorycznie posiłki, niż te, do których jest nasza wątroba przyzwyczajona, jest niebezpieczny dla organizmu. Trawienie tłuszczu wymaga dużej ilości żółci – spożywając więc tłuste dania zmuszamy wątrobę do nadprodukcji żółci. Dodatek alkoholu zmusza ją z kolei do intensywnej pracy odtruwającej. Wątroba nie jest unerwiona, nie przewodzi więc bodźców bólowych. Ale kiedy obciążona pracą nabrzmiewa od nadmiaru przerabianej krwi – wtedy uciska torebkę wątrobową, a ta jest bardzo gęsto unerwiona. Wtedy właśnie czujemy ból, pod prawym, dolnym żebrem. Brzuch jest wzdęty, pojawia się nieprzyjemne uczucie pełności, zgaga, wiatry.
Ratunek po, czyli już się obżarliśmy...
Po pierwsze – musimy natychmiast odejść od stołu (szkoda, że tak późno!) i usunąć z zasięgu wzroku wszelkie świąteczne przysmaki... Usiądźmy sobie lub połóżmy się wygodnie, popuśćmy paski i inne uciskające części garderoby. Na wątrobę można położyć ciepły termofor, gdyż ciepło powoduje rozkurczanie się dróg żółciowych, co ułatwi odpływ żółci z woreczka. Teraz można poprosić życzliwego „domownika” o zaparzenie ziółek na wątrobę, a my w tym czasie delikatnie masujemy sobie brzuch. Dręczące uczucie pękania w szwach po posiłku pozwoli usunąć napar z dziurawca lub szałwi. Oba zioła działają rozkurczowo na mięśnie gładkie przewodu pokarmowego. Wzdęcia ustąpią po naparze z mielonego kminku lub kopru włoskiego (anyżku). Zioła te działają wiatropędnie, po zażyciu zatem lepiej udać się w odosobnione miejsce... Rozkurczają też mięśnie, więc ból wywołany ich skurczem zacznie powoli zanikać. Masaż (delikatny, wykonany po lewej stronie podbrzusza) pobudzi perystaltykę jelit, wspomoże trawienie zjedzonego „święconka”. Jeśli pojawią się mdłości z niestrawności, można zaparzyć miętę lub rumianek, które zahamują odruch wymiotny. Niektórym po przejedzeniu dokucza biegunka – na ogół nie zaleca się jej hamowania, bo to naturalne oczyszczenie organizmu, jeśli jednak jest bardzo dręcząca, można wypić napar z suszonych jagód.
Wspomaganie pracy wątroby
Wiele preparatów wspomagających pracę wątroby jest dostępnych bez recepty i są one przygotowane najczęściej na bazie roślin. Najbardziej przyjazny wątrobie jest karczoch i ostropest plamisty. Karczoch zawiera cynareinę, która działa żółciopędnie, żółciotwórczo i przyspiesza odtruwanie. Zawarta w ostropeście sylimarina ma zdolności regeneracyjne dla wątroby. Działa żółciopędnie i przeciwzapalnie oraz odtruwająco. W wielu preparatach wykorzystywane są też fosfolipidy pozyskiwane z soi.
Artykuł z miesięcznika Abc Apteki – kwiecień 2012