Współczesna medycyna stosuje coraz bardziej spektakularne sposoby leczenia chorób układu krążenia. To pierwsza dobra wiadomość. Druga jest taka, że prawa genetyki i statystyki nie muszą nas dotyczyć, jeśli tylko sięgniemy po proste środki zapobiegawcze.
Autor: Andrzej Dziurdzikowski
W kilku polskich szpitalach stosuje się już poszerzanie tętnic wieńcowych specjalnym wiertłem. Fachowo nazywa się to rotablacją. Pod koniec stycznia 2013 r. taki system wdrożono w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Wojewódzkim w Zamościu. Zabieg polega na tym, że do zwężonego naczynia wprowadza się specjalny prowadnik zakończony diamentowym wiertłem wirującym z prędkością 160–170 tysięcy obrotów na minutę. Za jego pomocą oczyszcza się naczynie z blaszki miażdżycowej. Później wzmacnia się tętnicę stentem, czyli specjalną rurką zapobiegającą ponownemu zwężeniu. Takie operacje stosuje się u pacjentów ze zwapnionymi i zwłóknionymi naczyniami wieńcowymi, u których niemożliwe jest poszerzenie aorty często stosowaną metodą balonikowania.
Stenty i plazmidy
Do polskich szpitali trafiły również nowoczesne stenty. W Klinice Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przeprowadzono zabieg z wykorzystaniem stentów biodegradowalnych. Zamiast metalowej rurki do naczynia wprowadza się rurkę ze specjalnego polimeru kwasu mlekowego, który po dwóch latach ulega całkowitej degradacji. Zastępuje go tkanka ściany naczynia. W Polsce z nowoczesnych stentów korzysta też kilka innych placówek kardiologicznych. Do leczenia chorób serca i układu krwionośnego używa się również komórek macierzystych pobranych z tkanki tłuszczowej pacjenta. Angażuje się nawet inżynierię genetyczną, aplikując do serca plazmidy. Są to cząsteczki DNA występujące w komórkach poza chromosomami, zdolne do niezależnego powielania się. Plazmidy mogą kodować produkty potrzebne komórkom w pewnych specyficznych warunkach. W nich np. zawarta jest informacja niezbędna bakteriom do wytworzenia odporności na antybiotyki. To właśnie z plazmidów korzysta inżynieria genetyczna, tworząc rośliny odporne na różne choroby. Najwięcej badań nad plazmidami w obszarze medycyny dotyczy leczenia nowotworów. W kardiologii trwają skuteczne próby wykorzystania ich do zwiększenia ukrwienia mięśnia sercowego.
Dwa domowe sposoby
Spektakularne wynalazki medyczne nie podważają jednej prostej prawdy, o której czasem wolelibyśmy nie pamiętać. Otóż dwa najważniejsze sposoby na radykalne zmniejszenie ryzyka zachorowania na choroby serca i układu krwionośnego to odpowiednia dieta i tryb życia. Proste, ale i trudne, ponieważ coraz więcej pracujemy przy komputerze, odpoczywamy przy komputerze albo przed telewizorem, jemy w stołówkach i barach, a na kolację zamawiamy pizzę. Pracę mamy stresującą, a w soboty i niedziele odsypiamy cały tydzień. Mówimy o zmniejszeniu ryzyka, bowiem są takie czynniki, na które nie mamy wpływu. Jestem mężczyzną. Statystyki medyczne mówią, że mężczyźni częściej zapadają na choroby układu krążenia niż kobiety. Gdy skończę 55 lat, to ryzyko radykalnie wzrośnie. Moja rówieśniczka będzie miała jeszcze 10 lat, zanim zacznie jej mocniej zagrażać zachorowanie. Nie mamy też wpływu na uwarunkowania genetyczne. Jeśli ktoś z naszej bliskiej rodziny przeszedł zawał serca – mężczyzna przed 55. rokiem życia i kobieta przed 65. rokiem życia – to jesteśmy bardziej narażeni na zachorowanie. Pamiętajmy jednak, że to tylko statystyka. Prawo wielkich liczb nie musi dotyczyć jednostek. Zwłaszcza gdy już wiemy, co robić. Jeść zdrowo i znaleźć czas na rozruszanie ciała, ponieważ główne czynniki ryzyka chorób układu krwionośnego powodowane są właśnie wysokokaloryczną, niezbilansowaną dietą i siedzącym trybem życia.
Do leczenia chorób serca i układu krwionośnego używa się dziś również komórek macierzystych
Żegnaj, chorobo
Jedzenie powinno dostarczać naszemu organizmowi niezbędnych składników i odpowiedniej porcji kalorii. Bardzo często jednak jemy zbyt wiele. Nadmiar kalorii nasz organizm magazynuje w postaci tłuszczu, który odkłada się na brzuchu, w biodrach, ale także wokół serca. Serce i układ krwionośny muszą „obsłużyć” większą masę ciała, mają więc więcej pracy. My tymczasem nie ruszamy się, co powoduje, że serce słabiej pompuje krew, a naczynia krwionośne zwężają się. Prosta droga do nadciśnienia tętniczego, miażdżycy i cukrzycy, które są największymi wrogami serca i układu krwionośnego. Nadciśnienie może mieć różne przyczyny, ale jedną z najczęstszych jest zła dieta i brak ruchu. Dlatego też w leczeniu tej choroby bardzo ważna jest zmiana nawyków. Lekarze zalecają rzucenie palenia, odchudzanie, ograniczenie spożycia alkoholu, jedzenie większych ilości warzyw i owoców, a zdecydowanie mniej soli kuchennej i tłuszczów zwierzęcych. Dieta jest również bardzo dobrym sposobem zapobiegania i leczenia zaburzeń lipidowych, inaczej mówiąc, zbyt wysokiego poziomu cholesterolu i trójglicerydów. Cierpi na to ok. 65 proc. Polaków, ponad 70 proc. z tej liczby nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Tymczasem cholesterol odkładający się w naczyniach krwionośnych prowadzi do miażdżycy, czyli zwężenia naczyń krwionośnych przez blaszkę miażdżycową, a w konsekwencji do zawałów serca i udarów mózgu. Jednym z leków stosowanych w leczeniu zaburzeń lipidowych są kwasy omega-3, a przecież możemy ich dostarczać organizmowi w naszym codziennym pożywieniu. Nieocenione są również stanole i sterole roślinne – obniżają stężenie cholesterolu w surowicy krwi poprzez częściowe hamowanie jego wchłaniania w jelitach. Gdzie ich szukać? Sterole w małych ilościach są w sposób naturalny zawarte w wielu owocach, warzywach, orzechach, ziarnach, olejach oraz innych produktach pochodzenia roślinnego. Nieprawidłowa dieta i nadwaga, brak ruchu sprzyjają również zachorowaniu na cukrzycę, ta zaś uszkadza naczynia krwionośne, co skutkuje chorobą niedokrwienną serca, zwiększa ryzyko udaru mózgu, a także zaburza ukrwienie wielu innych narządów naszego organizmu.
Opłacalny wysiłek
Dr Dorota Szostak-Węgierek z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zwraca uwagę na związek spożycia tłuszczów zwierzęcych ze zgonami z powodu choroby niedokrwiennej serca. W latach powojennych, aż do początku lat 80., wyraźnie wzrastało spożycie tłuszczów, zwłaszcza zwierzęcych. Gdy w okresie kryzysu ekonomicznego spożywaliśmy ich mniej, spadły też ponure statystyki. Gdy na początku lat 90. zaczęliśmy mieć większy wybór, w naszej diecie zwiększyliśmy ilość tłuszczów roślinnych. W tym czasie zanotowano także wyraźny spadek wskaźników zgonów z powodu choroby niedokrwiennej serca, który wyniósł ponad 10 proc. Gdy już wykonamy jeden wysiłek – zrównoważymy swoją dietę – kolejny – wysiłek fizyczny – niech będzie naturalnym ciągiem dalszym. O zbawiennych skutkach aktywności mówi następujący eksperyment. – Pacjentom podawano przez siedem dni fruktozę. U wszystkich stwierdzono wzrost stężenia triacylogliceroli w surowicy. W drugim badaniu oprócz fruktozy zastosowano także wysiłek fizyczny (codziennie 45 min gimnastyki i trzy razy w tygodniu 15 min pływania). Wzrosty stężenia triacylogliceroli w surowicy były niewielkie, a u trzech pacjentów zaobserwowano nawet znaczne spadki. Wynika z tego, że kiedy regularnie ćwiczymy, możemy bardzo złagodzić skutki złego odżywiania. Oczywiście najlepiej, gdy ruch i gimnastyka towarzyszą zdrowej diecie – mówi dr Dorota Szostak-Węgierek. Nawet gdy mamy za sobą już wiele lat, podczas których objadaliśmy się niezdrowymi potrawami, unikaliśmy ruchu, paliliśmy tytoń, warto zmienić przyzwyczajenia. W każdym wieku mamy szansę na obniżenie ryzyka zachorowania.
Raz, dwa i do przodu! Pamiętajmy, że nawet niewielki, ale regularny wysiłek fizyczny może obniżyć wartość skurczowego ciśnienia tętniczego o 4–8 mmHg.
Artykuł z Mody na Zdrowie – marzec 2013